czwartek, 10 stycznia 2013

Kruche serduszka z malinowym lukrem


Wprawdzie mamy pierwszą połowę stycznia, ale czas pędzi jak oszalały i zanim się spostrzeżemy, nadejdzie luty, a wraz z nim Walentynki. Cóż, nie jestem nastolatką, ale uwielbiam obdarowywać mojego połówka słodkimi drobiazgami i patrzeć z jaką przyjemnością się nimi opycha :) W ubiegłym roku dostał ode mnie pudełeczko kruchych ciasteczek z malinowym lukrem :)


Kruche ciasteczka z malinowym lukrem


Składniki:

Ciasteczka:
25 dag mąki pszennej
12 dag masła
6 dag cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
opakowanie 16g cukru wanilinowego (a najlepiej z prawdziwą wanilią)
1-2 łyżki gęstego jogurtu bałkańskiego
Lukier:
15 dag cukru pudru
1 łyżka gorącej wody
ok. 1 łyżki syropu malinowego


Wykonanie:

Mąkę z cukrem pudrem przesiałam na stolnicę, dodałam zimne masło i wysiekałam je razem z mąką przy pomocy noża, aż do utworzenia się grudek wielkości ziarenka grochu. Dodałam cukier wanilinowy i żółtko. Zarobiłam je najpierw nożem, a następnie szybko dłońmi, dodając jogurt w takiej ilości, aby składniki ciasta ładnie się połączyły. Ciasto uformowałam w kulę, zawinęłam je w folię i odłożyłam na 1-2 godziny do lodówki.
Blachę do wypieku ciasteczek wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzałam do temperatury 160 stopni z termoobiegiem.
Zimne ciasto rozwałkowałam na stolnicy podsypanej niewielką ilością mąki na grubość 3-5 mm. Niedużą foremką wykroiłam serduszka i ułożyłam je na blasze.
Piekłam ok. 12-15 minut do lekkiego zrumienienia.
Wykonanie lukru: do cukru pudru wlałam gorącą wodę i ucierałam dodając syrop malinowy, aż powstał gładki, dający się smarować lukier. Gęstość regulowałam dodatkiem syropu. Im gorętszą dodamy wodę i im dłużej ucieramy, tym lukier jest delikatniejszy. Na wystudzone ciasteczka nałożyłam nożem grubą warstwę lukru. Zanim zastygnie udekorowałam czekoladowymi serduszkami, posypką i perełkami cukrowymi.












A dla wprowadzenia w nastrój troszkę "poezji" :D


Prawie jak u Leśmiana

W malinowym chruśniaku, wśród malin dojrzałych
Szukaliśmy schronienia przed zbieraczy wzrokiem.
Skradaliśmy się cicho, prawie kocim krokiem,
Zdradzał nas tylko szelest gałązek trącanych.

Jak w wierszu: był bąk złośnik i żuki kosmate,
I liście, nie wszystkie całkiem urodziwe.
A pajęczyn wisiory – koronki prawdziwe!
Pachniało malinami, bieliło się kwiatem…

Zerwałam garść owoców, ścisnęłam je w dłoni,
Palce sokiem skrwawione do góry podnosząc,
Lekkim gestem zachęty o pieszczotę prosząc,
I spotkałam, o zgrozo, wzrok twój zadziwiony!

Nie stały się maliny narzędziem pieszczoty,
Choć dla ciebie wśród kolców ostrożnie je rwałam
Chcąc im dodać troszeczkę woni mego ciała…
Pewnie w duchu się śmiałeś z tej mojej głupoty.

Rymowanka jest mojego autorstwa, z czasów, kiedy jeszcze wydawało mi się, że umiem pisać wiersze :) Opublikowałam go kilka lat temu pod nickiem "no more" na portalu wiersze.bej.pl


4 komentarze:

  1. Cudowne są te ciasteczka Twój Pan pewnie był zachwycony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwonko, mój Połówek jest strasznym łasuchem i zachwyca go wszystko co słodkie :)

    OdpowiedzUsuń

Przy komentarzu zostaw swoje imię, w odpowiedzi łatwiej będzie mi się do Ciebie zwracać :)

Podziel się fotką dania przygotowanego według mojego przepisu na adres e-mail edyta2204@gmail.com, a z przyjemnością zamieszczę ją w albumie na fb :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...