Wprawdzie mamy pierwszą połowę stycznia, ale czas pędzi jak oszalały i zanim się spostrzeżemy, nadejdzie luty, a wraz z nim Walentynki. Cóż, nie jestem nastolatką, ale uwielbiam obdarowywać mojego połówka słodkimi drobiazgami i patrzeć z jaką przyjemnością się nimi opycha :) W ubiegłym roku dostał ode mnie pudełeczko kruchych ciasteczek z malinowym lukrem :)
Kruche ciasteczka z malinowym lukrem |
Składniki:
Ciasteczka:
25 dag mąki
pszennej
12 dag masła
6 dag cukru
pudru
1 żółtko
szczypta
soli
opakowanie
16g cukru wanilinowego (a najlepiej z prawdziwą wanilią)
1-2 łyżki
gęstego jogurtu bałkańskiego
Lukier:
15 dag cukru
pudru
1 łyżka
gorącej wody
ok. 1 łyżki
syropu malinowego
Wykonanie:
Mąkę z
cukrem pudrem przesiałam na stolnicę, dodałam zimne masło i wysiekałam je razem
z mąką przy pomocy noża, aż do utworzenia się grudek wielkości ziarenka grochu.
Dodałam cukier wanilinowy i żółtko. Zarobiłam je najpierw nożem, a następnie
szybko dłońmi, dodając jogurt w takiej ilości, aby składniki ciasta ładnie się
połączyły. Ciasto uformowałam w kulę, zawinęłam je w folię i odłożyłam na 1-2
godziny do lodówki.
Blachę do
wypieku ciasteczek wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzałam do
temperatury 160 stopni z termoobiegiem.
Zimne ciasto
rozwałkowałam na stolnicy podsypanej niewielką ilością mąki na grubość 3-5 mm.
Niedużą foremką wykroiłam serduszka i ułożyłam je na blasze.
Piekłam ok.
12-15 minut do lekkiego zrumienienia.
Wykonanie
lukru: do cukru pudru wlałam gorącą wodę i ucierałam dodając syrop malinowy, aż
powstał gładki, dający się smarować lukier. Gęstość regulowałam dodatkiem
syropu. Im gorętszą dodamy wodę i im dłużej ucieramy, tym lukier jest
delikatniejszy. Na wystudzone ciasteczka nałożyłam nożem grubą warstwę lukru.
Zanim zastygnie udekorowałam czekoladowymi serduszkami, posypką i perełkami
cukrowymi.
A dla wprowadzenia w nastrój troszkę "poezji" :D
Prawie jak u
Leśmiana
W malinowym
chruśniaku, wśród malin dojrzałych
Szukaliśmy
schronienia przed zbieraczy wzrokiem.
Skradaliśmy
się cicho, prawie kocim krokiem,
Zdradzał nas
tylko szelest gałązek trącanych.
Jak w
wierszu: był bąk złośnik i żuki kosmate,
I liście,
nie wszystkie całkiem urodziwe.
A pajęczyn
wisiory – koronki prawdziwe!
Pachniało
malinami, bieliło się kwiatem…
Zerwałam
garść owoców, ścisnęłam je w dłoni,
Palce sokiem
skrwawione do góry podnosząc,
Lekkim gestem
zachęty o pieszczotę prosząc,
I spotkałam,
o zgrozo, wzrok twój zadziwiony!
Nie stały
się maliny narzędziem pieszczoty,
Choć dla
ciebie wśród kolców ostrożnie je rwałam
Chcąc im
dodać troszeczkę woni mego ciała…
Pewnie w duchu się śmiałeś z tej mojej głupoty.
Rymowanka jest mojego autorstwa, z czasów, kiedy jeszcze wydawało mi się, że umiem pisać wiersze :) Opublikowałam go kilka lat temu pod nickiem "no more" na portalu wiersze.bej.pl
Cudowne są te ciasteczka Twój Pan pewnie był zachwycony :)
OdpowiedzUsuńIwonko, mój Połówek jest strasznym łasuchem i zachwyca go wszystko co słodkie :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie słodkie i piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń