Ostatnio często zdarza mi się nie przygotować obiadu z dnia na dzień. Ze zmęczenia, nie z lenistwa. Kiedy pomyślę, że miałabym zrobić coś więcej niż ukrojenie kromki chleba, to ogarnia mnie przekonanie, że od tego wysiłku odpadną mi ręce... Oczywiście następnego dnia jestem zdana na błyskawiczne gotowanie, a żeby nie jeść podgrzanych parówek, staram się w drodze z pracy do domu (czyli raptem kilka przystanków autobusowych) wymyślić coś szybkiego, niekłopotliwego, a przy tym smacznego. Tym razem znów wyszło fajne jedzonko :)
Szybki niby-gyros z kurczaka |
Pyszota :) No znalazłam Cię i zostaję :) Cięzko było bo na gotujmy masz żle wpisany adres do bloga :(
OdpowiedzUsuńWitaj Ewuniu, cieszę się, że jesteś :) Zajrzę na gotujmy i sprawdzę co tam spaprałam ;)
UsuńNiby gyros a całkiem dobry :) Zapraszam też na salatka z gyrosa
OdpowiedzUsuńpyyycha !
OdpowiedzUsuń