GRYCZANE BLINY DROŻDŻOWE
Jakiś czas temu trafiłam w sklepie na mąkę gryczaną. Pierwszą myślą jaka mi przyszła do głowy było, że zrobię te osławione gryczane bliny drożdżowe. Jako, że kawior za bardzo czuć rybą, a poza tym lata między zębami i trudno mi go nagryźć (przepraszam wszystkich miłośników rybich jajeczek - ja ich nie lubię), wybór padł na wędzonego łososia. Do tego kremowy serek śmietankowy i kiełki brokuła, bo w przedsylwestrowym szaleństwie ludziska wykupili wszystkie pęczki koperku. Zresztą o ostatnią paczkę kiełków z kończacym się terminem przydatności do spożycia, też musiałam stoczyć zażarty bój :) Bliny jak bliny, takie troszkę zapychające placki... pewnie dlatego podaje się je z dodatkami. Ale swój pierwszy raz w tej dziedzinie mam za sobą i mogę powiedzieć "owszem, konsumowałam" :D
|
Gryczane bliny drożdżowe |
BLINY:
25 dag mąki
gryczanej
10 dag mąki
pszennej
2,5 dag
świeżych drożdży
2 szklanki letniego
mleka
2 łyżki
stopionego masła
1 żółtko
1 płaska
łyżeczka cukru
1 płaska
łyżeczka soli
niewielka
ilość oleju do smażenia
DODATKI:
serek
Almette śmietankowy
łosoś
wędzony w plastrach
kiełki
brokuła
Drożdże
roztarłam z cukrem, 1/4 szklanki letniego mleka i łyżką mąki pszennej
(odebranej od całości), odstawiłam do wyrośnięcia. Obie mąki przesiałam do
miski, wymieszałam z solą. Do mąki dodałam żółtko (białko zamroziłam na kiedy
indziej), oraz stopione w mikrofalówce masło i resztę letniego mleka. Dokładnie
wymieszałam łyżką, tak, żeby nie było grudek i dodałam wyrośnięte w
międzyczasie drożdże. Można wymieszać mikserem. Ponownie dokładnie wymieszałam
– ciasto powinno być gęściejsze niż na naleśniki.
Miskę
zakleiłam folią spożywczą i odstawiłam do wyrośnięcia. Kiedy ciasto porządnie
wyrosło, dwukrotnie zwiększyło objętość, a na jego powierzchni pokazało się
mnóstwo pęcherzyków, zaczęłam smażyć bliny. W tym momencie ciasta już nie
powinno się więcej mieszać. Do małej miseczki nalałam niewielką ilość oleju, umoczonym
w nim złożonym ręcznikiem papierowym smarowałam rozgrzaną patelnię i nakładałam
po łyżce ciasta. Placuszki smażyłam na wolnym ogniu z obu stron na rumiano. Te
już gotowe odkładałam na talerz, który trzymałam w stygnącym po pieczeniu
ciasta piekarniku.
Bliny
podałam ciepłe, posmarowane serkiem, obłożone łososiem wędzonym i posypane
kiełkami brokuła. Kiedy skończył się łosoś, skosztowaliśmy je z masłem i
miodem, a następnie z masłem i dżemem truskawkowym.
Witaj Edytko:) Fajnie że wzięłaś się za blog...będę zaglądać :))))
OdpowiedzUsuńWitaj Agatko, zaglądaj, zawsze będzie mi bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńCudne! zdjęcie takie apetyczne, że pomimo tego, że jestem po kolacji to zrobiłam się głodna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko :)
OdpowiedzUsuń