poniedziałek, 5 maja 2014

Tarta z karmelizowaną czerwoną cebulą i kurczakiem

Tarta z karmelizowaną cebulą dreptała za mną już od dłuższego czasu, i mimo, że mój organizm i cebula to nie najlepsze połączenie, zdecydowałam się ulec zachciance. Przy okazji zgarnęłam do niej poniewierający się kawałek fenkuła i kawałek kurczaka, na którym ugotowałam zupę, ale i bez tych dodatków danie jest bradzo smaczne. Później już tylko jakieś ziółka i tabletka na trawienie, i... smacznego :)



sobota, 3 maja 2014

Galaretka z kurzych łapek - Wygrzebane z archiwum

Dla niektórych obrzydliwość, dla mnie pyszna przekąska. Wprawdzie rzadko ją przygotowuję, ale tylko dlatego, że nie cierpię obierać kurzych łapek. Jeśli ktoś lubi nóżki wieprzowe w galarecie, nie powinien pogardzić również tym daniem. Z dodatkiem ulubionego octu, soku z cytyny lub chrzanu - pycha :)



Francuskie grzanki z musem jabłkowym

Chorowania ciąg dalszy. Chciaż, jak popatrzę przez okno, trochę mniej mi żal siedzenia w domu. Zimno, deszcz... brrrr
Dzisiaj proponuję grzanki francuskie z nutką cynamonu i domowym musem z antonówek. Takie deserowe drugie śniadanie, namiastka racuchów, a przy okazji sposób na wykorzystanie czerstwych kajzerek.



czwartek, 1 maja 2014

Barszcz czerwony z makaronem - Wygrzebane z archiwum

Przepis znalazłam w firmowej książce kucharskiej z 1960 roku. Kości wieprzowe zamieniłam na szyjki indycze, a ocet na kwasek cytrynowy. Oddzielnie ugotowałam makaron, bo nie lubię rozmoczonego w zupie. No i nie trzymałam się ściśle proporcji składników. Zupę gotowałam etapami, tzn. jednego dnia ugotowałam wywar, a drugiego dodałam buraki. 

Mąż powiedział, że już nigdy więcej nie chce barszczu z ziemniakami :)




Kakaowo kokosowy flircik - Wygrzebane z archiwum

Jednak zaleganie w łóżku, nawet z nienajlepszym samopoczuciem, ma swoje zalety. Nikt nic ode mnie nie chce, niczego nie muszę, nawet pichcić, bo obiad na jutro już mam. W telewizji nie ma nic ciekawego, włączenie dvd to za duży wysiłek (trzeba wstać z łóżka, wybrać i wrzucić płytę), a ostatnio wypożyczone książki już pochłonęłam. Zaczęłam więc grzebać w archiwalnych przepisach i stwierdziłam, że trochę szkoda je trzymać na twardzielu, może ktoś z nich skorzysta?
Tym samym otwieram cykl pod tytułem WYGRZEBANE Z ARCHIWUM. Przyznaję bez bicia, że fotki tragiczne i troszkę się ich wstydzę, ale przepisy sprawdzone, a potrawy zjadliwe - czy smaczne, kwestia gustu :)
Rozpoczynam od ciacha, na które przepis dostałam dawno temu od koleżanki (dzięki Beatko), a roboczo nawałam je "Kakaowo kokosowy flircik".


Sałata z miechunką i likopenowym dressingiem

Ostatnio mam pecha do planowania wypoczynku. Plany majówkowe legły w gruzach z powodu złośliwego wirusa, który mnie położył do łóżka. Nie było więc inauguracji sezonu grillowego w plenerze i spotkania z przyjaciółmi, nie będzie również romantycznego spaceru rocznicowego w ogrodzie botanicznym. Mąż mnie pociesza, że odbijemy to sobie przy najbliższej okazji, ale… to już nie będzie to samo.
Nie powiem, że w związku z moją chorobą w kuchni wieje nudą. Wprawdzie na palniku już pyrkoce tradycyjny rosołek, ale jego przygotowanie to był prawdziwy hardkor  – zamiast liścia laurowego chciałam wrzucić saszetkę z herbatą, a zamiast soli łyżkę cukru… Na szczęście opatrzność czuwała nad moim jutrzejszym obiadem J


W każdym razie przekonałam się, że gotowanie rosołu podczas wysokiej gorączki to nie jest najlepszy pomysł.
Ostatkiem sił i przytomności umysłu przygotowałam na patelni grillowej odświętny obiad: łososia z cytryną, ziemniaczkami, cukinią i pieczarkami. Do rybki podałam oryginalną w smaku sałatę lodową z miechunką i likopenowym dressingiem.


Szybko dzielę się przepisem i zmykam z powrotem pod kołderkę, bo czuję, że leki przeciwgorączkowe przestają działać.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...