piątek, 17 maja 2013

Kiełki buraczka


Teraz już wiem czemu nie spotkałam w sprzedaży kiełków buraczka. Albo źle trafiłam, albo nasiona buraczka mają po prostu zwyczaj kiepskiego kiełkowania, przez co nie są zbyt ekonomiczne. Wyglądają  prawie jak przeżute przez dżdżownicę grudki ziemi różnej wielkości, a kiełki z nich wydostają się dość wolno.
Mój eksperyment z ich pędzeniem nie zakończył się wprawdzie spektakularnym sukcesem, ale po przeszło tygodniu płukania słoika, w którym umieściłam ziarenka, uzyskałam pudełeczko świeżutkich, pięknych kolorystycznie i pachnących botwinką kiełków.
Część z nich zużyłam do posypania smażonej tilapii, nad przeznaczeniem reszty cały czas się zastanawiam.


Kiełki buraczka bezpośrednio po wyjęciu ze słoika


Najprostsza metoda na własną, choć niewielką hodowlę, bez nakładów na specjalną kiełkownicę:


  1. Kupić nasiona przeznaczone na kiełki. Inne, przeznaczone do siewu mogą być zaprawiane substancjami grzybobójczymi.
  2. Słoik o pojemności około 1 litra dobrze wymyć i wyparzyć wrzącą wodą. Najlepiej sprawdzi się słoik typu wek, ponieważ ma większe dno niż twist.
  3. Nasiona dobrze wypłukać, umieścić w słoiku i zalać przegotowaną letnią (nie ciepłą!) wodą i pozostawić na kilka godzin. Czas jest uzależniony od wielkości nasion.
  4. Po kilku godzinach wodę zlać, wierzch słoika przykryć gazą, przymocować ją np. recepturką i odstawić w jasne, ale nie nasłonecznione miejsce. Ja trzymałam na szafce kuchennej.
  5. Każdego dnia delikatnie przepłukiwać nasiona czystą wodą - tzn. nalać po ściance słoika i odcedzić, czynność powtórzyć 2-3 razy. Płukanie należy wykonywać codziennie dwu-, trzykrotnie. Ja z braku czasu robiłam to tylko 2 razy - rano i wieczorem. Na początku używałam surowej wody filtrowanej, później takiej prosto z kranu, ale nie bardzo zimnej.
  6. Kiedy kiełki osiągną odpowiednią wielość, tzn, wytworzą się dwa pierwsze listki (botaniki uczyłam się już bardzo dawno temu i nie jestem pewna, ale chyba nazywają się one liścieniami), przełożyć kiełki do plastikowego pudełeczka i włożyć do lodówki, aby przedłużyć ich okres przydatności do spożycia. Jeśli na listkach zostały jakieś uparte łuski z nasion, dobrze jest je wtedy zdjąć.



Reasumując - własnoręczne wyhodowanie kiełków sprawia ogromną satysfakcję, ale jest kosztowniejsze niż kupienie już gotowych w sklepie.


Ale, ponieważ zaopatrzyłam się w większą ilość opakowań nasion, następne w kolejce będą chyba kiełki czerwonej kapusty :)



2 komentarze:

  1. Mają super kolorek! Ciekawa jestem jak smakują:) Ja najbardziej lubię kiełki rzodkiewki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakują jak słodkie młode buraczki, świetnie komponują się z ostrzejszymi albo kwaśniejszymi potrawami :)
      A ja lubię chyba wszystkie kiełki po kolei :)

      Usuń

Przy komentarzu zostaw swoje imię, w odpowiedzi łatwiej będzie mi się do Ciebie zwracać :)

Podziel się fotką dania przygotowanego według mojego przepisu na adres e-mail edyta2204@gmail.com, a z przyjemnością zamieszczę ją w albumie na fb :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...