Delikatne,
pyszne, rozpływające się w ustach – upiekłam na podstawie przepisu znalezionego kiedyś, gdzieś w necie i pieczołowicie spisanego na karteczce. Jest naprawdę cudowne, więc gorąco je polecam :)
PROPORCJE NA
BLACHĘ O WYMIARACH 28X23 CM
CIASTO: 1,5 szklanki
mąki krupczatki 1 szklanki
mąki pszennej typ 550 250 g masła 2 łyżeczki
proszku do pieczenia 3 łyżki
cukru pudru 5 żółtek
PIANKA: 5 białek 1 szklanka
cukru kryształu opakowanie
16 g cukru wanilinowego 2 budynie
śmietankowe bez cukru pół szklanki
oleju – u mnie rzepakowy 0,5 kg malin
WYKONANIE: Do miski
wsypałam obie mąki, dodałam masło i dokładnie je posiekałam z mąką. Dodałam
cukier puder, proszek do pieczenia i żółtka. Najpierw wymieszałam łyżką, a
następnie szybko zagniotłam dłonią ciasto tak, żeby tylko połączyły się
składniki. Ciasto podzieliłam na dwie nierówne części (ok. 40% i 60%), każdą z
nich osobno zawinęłam w folię spożywczą i włożyłam do zamrażarki. Ciasto
powinno całkiem zamarznąć, więc najlepiej jest przygotować je co najmniej kilka
godzin wcześniej.
Blachę
wyłożyłam papierem do pieczenia, piekarnik rozgrzałam do temperatury 170 stopni
z termo obiegiem. Większą część ciasta starłam do blachy na tarce o dużych
oczkach. Wiórki rozgarnęłam równomiernie na dnie i delikatnie przygniotłam
ręką. Piekłam 17-18 minut do lekkiego zrumienienia. Ciasto odstawiłam do
całkowitego wystudzenia.
Białka
ubiłam na bardzo sztywną pianę, następnie porcjami dodałam cukier z cukrem
wanilinowym bez przerwy ubijając na najwyższych obrotach. Zmniejszyłam obroty
na minimum, delikatnie dodałam proszek budyniowy i miksowałam aż się „wchłonął”
w pianę. Na koniec, cały czas miksując, wlałam strumieniem olej (olej ma się
tylko wmieszać w pianę).
Na spód
wyłożyłam ubitą masę, wyrównałam, a na jej powierzchni rozłożyłam maliny –
otworkami po szypułkach do góry, lekko je w nią wciskając. Na owoce starłam
pozostały, mniejszy kawałek ciasta.
Natychmiast
wstawiłam do nagrzanego piekarnika. Przez 20 minut piekłam w temperaturze 170
stopni z termo obiegiem, a kiedy uznałam, że ciasto za szybko się przypieka,
zmniejszyłam temperaturę do 155-160 stopni i dopiekałam jeszcze 25 minut. Po
całkowitym wystygnięciu posypałam wierzch ciasta cukrem pudrem.
Na koncu jest napisane "i dopiekalam jeszcze 25 minut" . Chcialabym wiedziec czy dopiekac trzeba DO 25 minut czyli jak pieklo sie 20 minut to jeszcze 5 minut czy oprocz tych 20 minut jeszcze 25 min nalezy piec ciasto ?
Oczywiście każdy piekarnik jest inny. Gdybym miała możliwość wyłączyć u siebie termoobieg, zapewnie piekłabym w temp. 180 stopni przez jakieś 30-40 minut, tak jak w moim starym piekarniku.
pysznie wyglada :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńNa koncu jest napisane "i dopiekalam jeszcze 25 minut" . Chcialabym wiedziec czy dopiekac trzeba DO 25 minut czyli jak pieklo sie 20 minut to jeszcze 5 minut czy oprocz tych 20 minut jeszcze 25 min nalezy piec ciasto ?
OdpowiedzUsuńŁącznie 45 minut. Początkowo 20 minut w wyższej temperaturze, a następnie 25 w nieco obniżonej, bo ciasto za mocno się rumieniło :)
UsuńOczywiście każdy piekarnik jest inny. Gdybym miała możliwość wyłączyć u siebie termoobieg, zapewnie piekłabym w temp. 180 stopni przez jakieś 30-40 minut, tak jak w moim starym piekarniku.
Usuń