Konfitura z owoców jarzębiny
Do wykonania przetworów z jarzębiny przymierzałam się już od bardzo długiego czasu. Ale w tym roku postanowiłam, że albo teraz, albo nigdy. Przygotowałam więc konfiturę z dodatkiem jabłek i gruszek. Nie powiem, aby mnie mocno zachwyciła, bo chyba jednak nie przepadam za jarzębiną, która pomimo dość długiego mrożenia i tak oddała konfiturze sporo charakterystycznej dla siebie goryczki.
Ale przepis jest sprawdzony, a konfitura mimo wszystko i tak zostanie przez nas zjedzona.
Według mnie to przysmak dla osób poszukujących oryginalnych smaków :)
SKŁADNIKI:
1,1 kg przemrożonych
owoców jarzębiny – bez szypułek
1 kg cukru
3/5 szklanki
wody
50 dag
gruszek (Geneal Leclerc) – po obraniu i usunięciu gniazd nasiennych
70 dag
jabłek (szara reneta) – po obraniu i usunięciu gniazd nasiennych
szczypta
kwasku cytrynowego
1 opakowanie
żelfiksu 2:1
4 łyżki rumu
WYKONANIE:
Jarzębinę
obrałam z gałązek, dokładnie umyłam, osączyłam, wsypałam do torebki foliowej i
włożyłam do zamrażalnika. Wprawdzie wystarczy przemrozić ją przez dwa dni, ale
u mnie przeleżała w zamrażarce ponad dwa tygodnie, a i tak nie straciła
całkowicie charakterystycznej goryczki.
Słoiczki umyłam, osuszyłam i wstawiłam do piekarnika na 15 minut (110 stopni termo obieg). Po tym czasie piekarnik wyłączyłam, ale słoiczki zostawiłam w środku.
Zamrożone
owoce wsypałam do rondla o grubym dnie, wymieszałam z cukrem, podlałam wodą i
na małym ogniu, na płytce ochronnej, powolutku gotowałam, często mieszając, aż
cukier rozpuścił się, a owoce zmiękły.
W
międzyczasie przygotowałam sobie miskę z wodą zakwaszoną kwaskiem cytrynowym.
Gruszki i
jabłka umyłam, obrałam, usunęłam gniazda nasienne, ćwiartki owoców włożyłam do
zakwaszonej wody, żeby bez ciemnienia poczekały na swoją kolej.
Kiedy
wydawało mi się, że jarzębina zaczyna „dochodzić”, pokroiłam owoce w dość
drobną kostkę, dołożyłam do rondla i smażyłam, nadal powolutku, aż wyraźnie
zmiękły i zaczęły robić się szkliste.
Dosypałam
żelfix, dokładnie wymieszałam, ostrożnie, żeby się nie poparzyć, odłożyłam
płytkę ochronną, rondel postawiłam bezpośrednio na palniku. Doprowadziłam masę
do wrzenia, a następnie cały, czas mieszając, gotowałam jeszcze około 3-4 minut. Zdjęłam z palnika,
wlałam rum i wymieszałam.
Gorącą
konfiturę nałożyłam do jeszcze ciepłych słoików, wytarłam ich brzegi do sucha
papierowym ręcznikiem (czasem upaprzą się przy nakładaniu konfitury) i
natychmiast zakręciłam suchymi nakrętkami.
Na 10 minut
postawiłam słoiczki do góry dnem, a potem odwróciłam je i pozwoliłam spokojnie
wystygnąć.
Z tej ilości
składników wyszło mi 9 słoiczków „dżemowych” i pełna filiżanka do szybkiej
degustacji.
Przygotowując
konfiturę inspirowałam się przepisem Pyzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przy komentarzu zostaw swoje imię, w odpowiedzi łatwiej będzie mi się do Ciebie zwracać :)
Podziel się fotką dania przygotowanego według mojego przepisu na adres e-mail edyta2204@gmail.com, a z przyjemnością zamieszczę ją w albumie na fb :)