Trochę żałuję, że nie wzięłam udziału w tegorocznym szaleństwie pieczenia rogali marcińskich, ba... jakichkolwiek rogali. W moim otoczeniu nigdy nie było tradycji ich jedzenia, ale nic dziwnego, nie ten rejon kraju. Tak naprawdę w całym swoim życiu zjadłam jednego, jedynego, najprawdziwszego rogala świętomarcińskego, przywiezionego przez szefa jakieś dwa czy trzy lata temu. Był cudownie pyszny i wart swojego tysiąca kalorii :) Ale rogalami zajmę się może w przyszłym roku, a póki co zapraszam na ciasto dyniowo-marchewkowe Mistrza Cukierników. Przepis znalazłam na ulotce z Lidla i postanowiłam go wypróbować. Ciasto jest dość słodkie, mocno wilgotne i ma... oryginalny smak. Nie mam na myśli, że jest niesmaczne, jest po prostu inne ze względu na zawartość dość dużej ilości musu dyniowego, który moim zdaniem w nim dominuje. A czekoladowo-serowa polewa, to mistrzostwo, zakochałam się w jej smaku :)
CIASTO: 30 dag
ugotowanej i zmiksowanej dyni 10 dag
drobno utartej marchewki 11 dag masła 25 dag mąki
pszennej tortowej 1 czubata
łyżeczka przyprawy do piernika 2 płaskie
łyżeczki proszku do pieczenia 3 jajka opakowanie
16 g cukru wanilinowego 15 dag cukru
trzcinowego
POLEWA –
można zrobić z podwójnej porcji, dać grubszą warstwę i obsmarować boki ciasta: 25 ml kremówki
UHT 30% 5 dag białej
czekolady 7 dag
homogenizowanego serka waniliowego
DO
POSYPANIA: czekoladowe
płatki
WYKONANIE:
CIASTO: Dynię
umyłam, przekroiłam, usunęłam miąższ z pestkami i obrałam ze skóry. Pokroiłam w
kostkę, zalałam wrzątkiem i ugotowałam do miękkości (ok. 10 minut). Wodę
odlałam, dynię odstawiłam do przestudzenia, a chłodną zmiksowałam. Odważyłam
potrzebną ilość, zaś pozostały mus włożyłam do strunowego woreczka i włożyłam
do zamrażarki. Marchew
obrałam, umyłam, starłam na tarce o najdrobniejszych oczkach. Odważyłam
potrzebną ilość. Masło
stopiłam w rondelku, odstawiłam do wystudzenia. Mąkę
przesiałam z proszkiem do pieczenia, wymieszałam z przyprawą do piernika. Tortownicę o
średnicy 22 cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekarnik
rozgrzałam do 170 stopni z termo obiegiem. Jajka
wybiłam do miski, dodałam cukier wanilinowy, cukier trzcinowy, i ubiłam na
puszysta pianę. Do masy
dolałam rozpuszczone masło, zmiksowałam. Dosypałam
przesianą mąkę z dodatkami, zmiksowałam na wolnych obrotach. Na koniec dodałam
mus z dyni i utartą marchew, wymieszałam łyżką. Ciasto
przełożyłam do tortownicy. Piekłam
około 35 minut do suchego patyczka. Odstawiłam do całkowitego wystudzenia.
POLEWA: Do rondelka
wlałam kremówkę, dodałam pokruszoną czekoladę i na bardzo wolnym ogniu
podgrzewałam nie przerywając mieszania, aż czekolada całkowicie się rozpuściła.
Zestawiłam rondelek z palnika i do letniego płynu, energicznie mieszając,
dodałam porcjami serek homogenizowany. Wierzch
ciasta ścięłam nożem tak, aby utworzyła się płaska powierzchnia.
Iwonko, cudowna propozycja! Masz wielkie Serducho! :) Jakie tylko sobie ciasto wymarzysz, takie upiekę, chociaż i tak nie będzie tak wspaniałe jak którekolwiek z Twoich :D
Typowo jesienne ciasto :) A rogalików też niestety w weekend ani nie jadłam, ani nie piekłam. Co roku sobie obiecuję, że je wypróbuję, i jeszcze nigdy nie udaje mi się na czas zakupić białego maku ;) Może za rok :)))
Ciasto ma ciężką i wilgotną konsystencję, coś w typie brownie. Ale jakoś nie pamiętam, żeby miało zakalec. Zakalcem z pewnością nie chwaliłabym się gościom bloga ;)
To ja mam propozycję ja jako pół krwi poznaniara :) zrobie rogaliki, a Ty ciasto i się spotkamy, co Ty na to :)
OdpowiedzUsuńIwonko, cudowna propozycja! Masz wielkie Serducho! :)
UsuńJakie tylko sobie ciasto wymarzysz, takie upiekę, chociaż i tak nie będzie tak wspaniałe jak którekolwiek z Twoich :D
Nie przesadzaj ja Twoimi wypiekami jestem zauroczona :)
UsuńIwonko, bardzo mi schlebiasz, dziękuję :)))
UsuńFajne ciasto, świetny ma kolorek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Gdyby dynia była ciemniejsza, kolorek byłby jeszcze fajniejszy :)
UsuńDziękuję, córce tak smakowało, ze właśnie pochłonęła ostatnie trzy kawałeczki :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne połączenie!
OdpowiedzUsuńTo prawda, też tak myślę :)
UsuńTypowo jesienne ciasto :) A rogalików też niestety w weekend ani nie jadłam, ani nie piekłam. Co roku sobie obiecuję, że je wypróbuję, i jeszcze nigdy nie udaje mi się na czas zakupić białego maku ;) Może za rok :)))
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że tylko ja tak mam :)
UsuńNajgorsze, że białego maku nie spotkałam w żadnym sklepie ani na bazarze. Ciekawa jestem gdzie można go kupić?
Dlaczego wystawiasz te pyszności jak już są zjedzone i nie ma szans załapać się chociaż na okruszki ?:P
OdpowiedzUsuńHihi, ciekawe ptyanie :))
UsuńProsze o zamieszczenie menu na przyszly tydzien :-D
UsuńNie ma opcji, planuję z dnia na dzień :D
Usuńto ciasto ma widoczny zakalec !
OdpowiedzUsuńCiasto ma ciężką i wilgotną konsystencję, coś w typie brownie. Ale jakoś nie pamiętam, żeby miało zakalec. Zakalcem z pewnością nie chwaliłabym się gościom bloga ;)
Usuń