Przepis na te muffiny gdzieś znalazłam jakieś dwa lata temu, upiekłam raz i całkowicie o nich zapomniałam... aż do dziś. Dzisiaj Powtwór wymarzył sobie, że coś upiecze, a wybór padł właśnie na te babeczki. Szybkie, jak to z muffinami bywa, leciutkie, słodko-kwaśne, pachnące cytryną. Polecam :)
SKŁADNIKI:
1 cytryna
2 czubate
szklanki mąki
2 płaskie łyżeczki
proszku do pieczenia
troszkę mniej niż 1/2 łyżeczki
sody oczyszczonej
1 jajko
2/3 szklanki
cukru - można dać ciut więcej
opakowanie
cukru wanilinowego
kilka kropli
aromatu cytrynowego
1/3 szklanki
oleju rzepakowego
1 szklanka
kefiru
papierowe
foremki do muffinek
gotowy
lukier
do posypania kandyzowana skórka i złote perełki cukrowe
PRZYGOTOWANIE:
Cytrynę bardzo
dokładnie umyć i sparzyć wrzącą wodą. Otrzeć z niej skórkę i wycisnąć
sok. Przygotować dwie miseczki. W jednej umieścić mąkę
przesianą razem z sodą i proszkiem do pieczenia. Do drugiej miseczki wybić
jajko, roztrzepać je z cukrem, cukrem wanilinowym i aromatem cytrynowym. Do roztrzepanego
jajka dodać olej, kefir, skórkę i sok z cytryny, dosypać przygotowane
wcześniej suche składniki i krótko wymieszać, tak żeby tylko się połączyły. Ciasto nie powinno być zupełnie gładkie. Formę na muffiny wyłożyć papierowymi
foremkami, napełnić je ciastem do około 2/3 wysokości. Piec przez 20 minut
w temperaturze 160 stopni z termo obiegiem (do suchego patyczka). Wystudzić
na kratce kuchennej. Po wystudzeniu ozdobić lukrem, kandyzowaną skórką i perełkami cukrowymi.
Co sądzicie o większej czcionce? Czy jest wygodniejsza w czytaniu?
muszą być pyszne:)
OdpowiedzUsuń