Kostka brukowa do dżemu, czyli jak nie ufać przepisom z gazetek
W gazetce
jednej z sieciówek znalazłam przepis na pączki pieczone w urządzeniu.
Urządzenie nabyłam, a pączusie na fotce wyglądały tak pysznie, że szybciutko
zakasałam rękawy i wzięłam się za przygotowanie ciasta. Już przy dolewaniu
płynu zadrżała mi ręka, na szczęście we właściwym momencie. Gdybym dolała tyle
mleka ile podano w przepisie, miałabym ciasto naleśnikowe, a nie coś, co da się
zagnieść i wykroić. Ilość cukru też wydała mi się zbyt mała, ale przecież (tak
pomyślałam) pączki nie są słodkie, słodyczy nadaje im lukier. Mój zapał
skończył się na nałożeniu do maszynki pierwszej porcji – oponki rosły jak
szalone, podniosły pokrywkę, przez co te z brzegu nie chciały się upiec,
musiałam je zamieniać miejscami. Smakowały jak… miniaturowe gofry w kształcie oponek.
W
rezultacie, żeby nie zmarnować reszty ciasta, wycięłam z niego krążki
szklaneczką, ułożyłam je na blasze i tak wstawiłam do piekarnika.
Moje
zaskoczenie było ogromne. Mąż stwierdził, że choć wyglądają jak kostka brukowa
wyrwana z ulicy Ząbkowskiej, to najlepsze bułki maślane jakie kiedykolwiek jadł
z dżemem, i kazał mi zapisać przepis, żeby mi przypadkiem gdzieś się nie
zapodział.
I dlatego
zdobyłam się na śmiałość, żeby zaprezentować te bułeczki J
A tak na
marginesie dodam, że przepis na ciasto do maszynki, już po całym zamieszaniu,
znalazłam w instrukcji obsługi…
SKŁADNIKI:
4 szklanki
mąki pszennej
3 jajka
4 dag
świeżych drożdży
3 łyżki
cukru pudru
10 dag
stopionego masła
około 3/4
szklanki ciepłego mleka
szczypta
soli
DODATKOWO:
2 łyżki
masła do posmarowania wierzchu
WYKONANIE:
Mąkę
przesiać.
Drożdże
rozetrzeć z łyżeczką cukru pudru, wymieszać z letnim mlekiem i łyżeczką mąki,
odstawić do wyrośnięcia.
Do mąki
dodać szczyptę soli, roztrzepane jajka, stopione masło i resztę cukru.
Najpierw
wymieszać łyżką w misce, a następnie wyłożyć na blat i wyrobić gładkie
elastyczne ciasto.
Przełożyć je
do miski, nakryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia.
Wyrośnięte
ciasto krótko przerobić, rozwałkować na grubość ok. 2 cm, szklaneczką o
średnicy 5,5 cm wyciąć krążki i ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do
pieczenia.
Przykryć
ściereczką i odstawić do wrośnięcia.
Wierzch
posmarować roztopionym masłem.
Piec w
temperaturze 180 stopni z termo obiegiem do zrumienienia, 5-10 minut. Nie za
długo, żeby się nie wysuszyły.
Bardzo smakowały mi z dodatkiem dżemu jabłkowego z kardamonem i goji (KLIK).
Ale się uśmiałam, na koniec jednak cała przygoda dobrze się skończyła :-)
OdpowiedzUsuńMy w rezultacie też się uśmieliśmy, ale przepisu z instrukcji jeszcze nie miałam odwagi wypróbować :)
UsuńSuper zestawienie;) Wygląda pysznie
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję :)
UsuńBardzo ciekawa historia :) na szczęście pozytywne zakończenie :)
OdpowiedzUsuńI prawdziwa :)
UsuńTeż się kilka razy nacięłam na przepis z gazety :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście u Ciebie skończyło się to pysznymi bułeczkami ;)
Asiu, ja też już kilkakrotnie rozczarowałam się do przepisów, zarówno z gazet, jak i z książek. A bułeczki naprawdę świetne i z pewnością jeszcze je upiekę, szczególnie, że bardzo smakują mężowi :)
Usuń