Bliny drożdżowe, czyli moje ulubione puszyste racuchy
Moje walentynkowe zasmarkanie okazało się poważniejszą infekcją. Leżę sobie w łóżeczku z laptopem na brzuchu, łykam antybiotyk i popijam herbatę z miodem. Nie cieszy mnie, że jestem chora, ale fakt, że przez kilka dni nie muszę się zrywać do pracy o 5.00 rano, wprawia mnie w leciutką euforię. Ponieważ zbiłam gorączkę i mam w miarę jasne myśli, to spróbuję wstawić troszkę zeszłorocznych przepisów, które dużo wcześniej umieściłam już na gotujmy.pl. Myślę, że są na tyle dobre, że warto się nimi podzielić z moimi gośćmi. Na pierwszy ogień idą bliny drożdżowe, które uwielbiam, a których zazwyczaj nie chce mi się ich smażyć. Cóż, z wiekiem robię się coraz bardziej leniwa :) Te powstały jako namiastka drożdżowego ciasta w czasie remontu kuchni, kiedy miałam odłączony piekarnik.
Bliny drożdżowe
Składniki: 3 szklanki
mąki pszennej 2 szklanki
mleka 3 łyżki
cukru 3 dag
drożdży 3 jajka 1/2 łyżeczki
soli 16 g cukru
wanilinowego olej do
smażenia
Wykonanie: Z lekko
podgrzanego mleka, 1 szklanki przesianej mąki, 1 łyżki cukru i drożdży
przygotowałam rozczyn, przykryłam go ściereczką i pozostawiłam do wyrośnięcia.
Po wyrośnięciu dodałam resztę mąki, sól, cukier wanilinowy i utarte z cukrem
jajka. Całość wyrabiałam mikserem do momentu otrzymania gładkiego ciasta z dużą
ilością pęcherzyków powietrza. Przykryłam ściereczką i ponownie odstawiłam
ciasto do wyrośnięcia do momentu, aż podwoiło swoją objętość. Na patelni
rozgrzałam olej i nałożyłam łyżką ciasto formując placuszki o średnicy około 10
cm i grubości niewiele większej niż 0,5 cm. Na małym ogniu smażyłam na rumiano
z obu stron. Podałam
gorące w towarzystwie domowej konfitury z czarnej porzeczki. Ponieważ bliny nie
są bardzo słodkie, z powodzeniem można je podać z dowolnym, nawet wysoko-słodzonym
dżemem albo posypane cukrem pudrem.
Chyba zafunduję sobie takie jutro na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńSmacznego :)
Usuń