piątek, 30 maja 2014
czwartek, 29 maja 2014
poniedziałek, 19 maja 2014
niedziela, 18 maja 2014
wtorek, 13 maja 2014
poniedziałek, 12 maja 2014
niedziela, 11 maja 2014
piątek, 9 maja 2014
czwartek, 8 maja 2014
wtorek, 6 maja 2014
poniedziałek, 5 maja 2014
Tarta z karmelizowaną czerwoną cebulą i kurczakiem
Tarta z karmelizowaną cebulą dreptała za mną już od dłuższego czasu, i mimo, że mój organizm i cebula to nie najlepsze połączenie, zdecydowałam się ulec zachciance. Przy okazji zgarnęłam do niej poniewierający się kawałek fenkuła i kawałek kurczaka, na którym ugotowałam zupę, ale i bez tych dodatków danie jest bradzo smaczne. Później już tylko jakieś ziółka i tabletka na trawienie, i... smacznego :)
sobota, 3 maja 2014
Galaretka z kurzych łapek - Wygrzebane z archiwum
Dla niektórych obrzydliwość, dla mnie pyszna przekąska. Wprawdzie rzadko ją przygotowuję, ale tylko dlatego, że nie cierpię obierać kurzych łapek. Jeśli ktoś lubi nóżki wieprzowe w galarecie, nie powinien pogardzić również tym daniem. Z dodatkiem ulubionego octu, soku z cytyny lub chrzanu - pycha :)
Francuskie grzanki z musem jabłkowym
Chorowania ciąg dalszy. Chciaż, jak popatrzę przez okno, trochę mniej mi żal siedzenia w domu. Zimno, deszcz... brrrr
Dzisiaj proponuję grzanki francuskie z nutką cynamonu i domowym musem z antonówek. Takie deserowe drugie śniadanie, namiastka racuchów, a przy okazji sposób na wykorzystanie czerstwych kajzerek.
czwartek, 1 maja 2014
Barszcz czerwony z makaronem - Wygrzebane z archiwum
Przepis znalazłam w firmowej książce kucharskiej z 1960 roku. Kości wieprzowe zamieniłam na szyjki indycze, a ocet na kwasek cytrynowy. Oddzielnie ugotowałam makaron, bo nie lubię rozmoczonego w zupie. No i nie trzymałam się ściśle proporcji składników. Zupę gotowałam etapami, tzn. jednego dnia ugotowałam wywar, a drugiego dodałam buraki.
Mąż powiedział, że już nigdy więcej nie chce barszczu z ziemniakami :)
Kakaowo kokosowy flircik - Wygrzebane z archiwum
Jednak zaleganie w łóżku, nawet z nienajlepszym samopoczuciem, ma swoje zalety. Nikt nic ode mnie nie chce, niczego nie muszę, nawet pichcić, bo obiad na jutro już mam. W telewizji nie ma nic ciekawego, włączenie dvd to za duży wysiłek (trzeba wstać z łóżka, wybrać i wrzucić płytę), a ostatnio wypożyczone książki już pochłonęłam. Zaczęłam więc grzebać w archiwalnych przepisach i stwierdziłam, że trochę szkoda je trzymać na twardzielu, może ktoś z nich skorzysta?
Tym samym otwieram cykl pod tytułem WYGRZEBANE Z ARCHIWUM. Przyznaję bez bicia, że fotki tragiczne i troszkę się ich wstydzę, ale przepisy sprawdzone, a potrawy zjadliwe - czy smaczne, kwestia gustu :)
Rozpoczynam od ciacha, na które przepis dostałam dawno temu od koleżanki (dzięki Beatko), a roboczo nawałam je "Kakaowo kokosowy flircik".
Sałata z miechunką i likopenowym dressingiem
Ostatnio mam
pecha do planowania wypoczynku. Plany majówkowe legły w gruzach z powodu
złośliwego wirusa, który mnie położył do łóżka. Nie było więc inauguracji
sezonu grillowego w plenerze i spotkania z przyjaciółmi, nie będzie również
romantycznego spaceru rocznicowego w ogrodzie botanicznym. Mąż mnie pociesza,
że odbijemy to sobie przy najbliższej okazji, ale… to już nie będzie to samo.
Nie powiem,
że w związku z moją chorobą w kuchni wieje nudą. Wprawdzie na palniku już pyrkoce
tradycyjny rosołek, ale jego przygotowanie to był prawdziwy hardkor – zamiast liścia laurowego chciałam wrzucić
saszetkę z herbatą, a zamiast soli łyżkę cukru… Na szczęście opatrzność czuwała
nad moim jutrzejszym obiadem J
W każdym
razie przekonałam się, że gotowanie rosołu podczas wysokiej gorączki to nie jest najlepszy
pomysł.
Ostatkiem
sił i przytomności umysłu przygotowałam na patelni grillowej odświętny obiad:
łososia z cytryną, ziemniaczkami, cukinią i pieczarkami. Do rybki podałam oryginalną
w smaku sałatę lodową z miechunką i likopenowym dressingiem.
Szybko dzielę się przepisem i zmykam z powrotem pod kołderkę, bo czuję, że leki przeciwgorączkowe przestają działać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)