Pączki wiedeńskie
Wprawdzie już po Tłustym Czwartku i Ostatkach, ale kto powiedział, że takie pyszności można jeść tylko przy tych okazjach? No dobrze, przyznam się, nie chciało mi się pisać sposobu wykonania i dlatego ten przepis wstawiam dopiero teraz :)
Bardzo długo zbierałam się, żeby usmażyć te oponki, byłam przekonana, że są trudne do wykonania. I zupełnie niepotrzebnie, nawet mój Połówek czynnie uczestniczył w wyciskaniu ciasta, eksperymentując przy tym z kształtami pączków, oraz w ich lukrowaniu. A jaką miał przy tym zabawę! :D
Największym problemem był brak odpowiednio dużej tylki, ale na szczęście udało mi się pożyczyć ją od koleżanki.
|
Pączki wiedeńskie |
Składniki:
CIASTO:
szklanka
wody
10 dag masła
szczypta
soli
20 dag mąki
pszennej
5 jajek
(rozmiar M)
tłuszcz do głębokiego
smażenia
LUKIER:
20 dag cukru
pudru
łyżka soku z
cytryny
2-4 łyżki
wrzącej wody
kolorowa
posypka cukrowa - niekoniecznie
Wykonanie:
Mąkę przesiałam do miseczki. W rondlu zagotowałam wodę z
masłem i szczyptą soli. Na wrzącą jednym ruchem wsypałam przesianą mąkę.
Odstawiłam z palnika i wymieszałam dokładnie, aby rozetrzeć wszystkie grudki.
Ponownie postawiłam na palniku i na wolnym ogniu mieszałam, aż ciasto zrobiło
się jednolite i zaczęło przywierać do dna. Odstawiłam je do przestudzenia.
Kiedy było zaledwie letnie, zaczęłam je miksować wbijając
kolejno jajka, przy czy następne jajko dodawałam dopiero wtedy, kiedy
poprzednie całkowicie się wchłonęło.
Gotową masę przełożyłam do rękawa cukierniczego z końcówką
duża gwiazdka. Poprzednio miałam dużo mniejszą tylkę i wyszły mi cienkie obrączki,
które w środku były bardziej wysmażone, ale mimo to smakowały doskonale.
W głębokiej patelni o średnicy 28 cm rozgrzałam tłuszcz – u
mnie wyszedł prawie litr oleju i pół kostki smalcu. Oponki powinny swobodnie
pływać w tłuszczu. Na blacie rozłożyłam arkusz papieru do pieczenia i
posmarowałam go olejem. Na papier wycisnęłam w odstępach (widać na zdjęciu)
kółka o średnicy 6-7 cm. Następnie porozcinałam papier nożyczkami, tak aby
każde kółko było oddzielnie. Nie ma potrzeby wyciskania od razu całego ciasta,
ponieważ będzie obsychać, a papier z już usmażonych oponek można wykorzystać
ponownie.
Na rozgrzany tłuszcz układałam oponki ciastem na dół,
ponieważ papier był natłuszczony, więc odklejał się natychmiast. Smażyłam obu
stron do zrumienienia, po wyjęciu z patelni odkładałam na ręcznik kuchenny do
osączenia.
Kiedy oponki wystygły, cukier puder utarłam dokładnie z
sokiem cytrynowym i wrzącą wodą, przelałam go do miseczki i szybko, bo lukier
błyskawicznie zastyga, maczałam w nim wierzch oponek, po czym odkładałam je na
tacę. Jeśli chcemy ozdobić oponki posypką, bardzo pomocne są ręce drugiej
osoby, ponieważ lukier zastyga bardzo szybko i posypka może nie zdążyć się
przykleić.
Rany! Ja znam te pączki pod nazwą "angielskie". Pierwsze co słyszę określenie "wiedeńskie". :)) W każdym razie są przepyszne.
OdpowiedzUsuńA tak po za tym to ...każdy dzień jest dobry na zjedzenie pączka. :D
Pozdrawiam.
No właśnie z ich nazwą jest ciężko, bo występują pod różnymi, zapewne w zależności od regionu Polski. Ale fakt niewątpliwy: są pyszne :D
UsuńPozdrawiam :)
pysznie wyglądają ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń