Jak dotąd nie wykorzystywałam jeszcze mango do żadnych potraw, z tej prostej przyczyny, że od razu było odkrawane od pestki, nakrawane w kosteczkę i zjadane na żywca. Bardzo lubię jego lekko pieprzny smak, a w tym torciku doskonale się on skomponował z waniliową masą serowo-śmietanową :)
Dzisiaj zaszalałam. Zaopatrzona w cztery dorodne czarne rzepy, o których cudownych właściwościach pisałam już TUTAJ, postanowiłam zrobić z nich coś,czego jeszcze nigdy nie robiłam. Padło na tartę, na którą natknęłam się w "Pytaniu na śniadanie". Dokonałam niewielkich zmian, upiekłam i... uznałam, że to moja nowa kulinarna wielka miłość :)
Ostatnio mam
fazę na pomidory, więc na jeden z obiadów przygotowałam kotleciki
nadziewane pomidorkiem i podałam je na pomidorowym sosie z pełnoziarnistym makaronem.
Kto nie lubi kapusty i grzybów ręka do góry. Ja nie podniosę, bo lubię i jedno i drugie. Kiedy więc podpatrzyłam ten przepis w Poradniku Domowym, natychmiast postanowiłam go wykorzystać, tylko pieczarki zastąpiłam leśnymi grzybami. Może i nie wyglądało, ale było pysznie!
Na drugi raz dodam do zapiekanki makaron i będę mieć wspaniałe danie obiadowe :)
Przepis miałam wstawić już wczoraj, ale jak to bywa u kobiet pracujących - czas ma bardzo dziwne zdolności umykania nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy, więc zwyczajnie nie zdążyłam.
Dzisiaj zapraszam na cudowne, delikatne, słodkie i pachnące, mocno uzależniające ciasto - serniczek z masą kajmakową. Wprawdzie dawno już został zjedzony, ale na samo jego wspomnienie ślinka napływa mi do ust :)
Przepis źródłowy znalazłam TUTAJ i bardzo dziękuję za niego Pani Teresce :)
Inspiracją dla tego wypieku był przepis Ewy Wachowicz z programu "Ewa gotuje". Zrobiłam ją tylko i wyłącznie z ciekawości, ale posmakowała mi tak bardzo, że na stałe zagościła w moim domu. Ciasto jest niezykle kruche, a nadzienie słodkie, pachnące cynamonem i chrupkie dzięki dodatkowi orzechów i pestek dyni. Oczywiście ilekroć ją piekę, zapominam zwiększyć ilość miąższu dyni, a potem tego żałuję.
Jakiś czas temu Powtwór zawitał do domu z trzema słoiczkami pesto w różnych smakach. Słoiczki grzecznie stanęły sobie w szafce i czekały na swoją kolej. Właśnie uznałam, że nadszedł czas na wykorzystanie pierwszego z nich. O ile z dwoma smakami nie miałam problemu, o tyle trzeci strasznie mnie intrygował. Dopiero po żmudnych poszukiwaniach w necie udało mi się doczytać, że jego głównym składnikiem są suszone pomidory, które uwielbiam! Otworzyłam więc sloiczek, skosztowałam, i wymyśliłam takie fajne szybkie danko :)
Czarną rzodkiew pamiętam z dzieciństwa, ale nie jako składnik surówek, ale z opakowania szamponu do włosów. W czystej postaci jest ostra jak licho, dlatego przed zjedzeniem na surowo warto ją posolić i odstawić na kilkanaście minut, a potem odcisnąć powstały sok. Nadal pozostanie chrupka, ale nieco złagodnieje.
Rzodkiew warto jeść, bo, cytuję za poradnikzdrowie.pl:
" Korzeń rzepy zawiera glikozydy gorczyczne, które są bogate w cenne związki siarki. W momencie rozdrabniania bulwy glikozydy ulegają rozpadowi. Powstają wówczas lotne związki – izosiarkocyjanidy, zwane olejkami gorczycznymi, o specyficznym smaku i ostrym zapachu. Mają one bardzo silne działanie – intensywnie zwiększają ukrwienie skóry, pobudzają wydzielanie śliny, soków trawiennych i żółci. Rzepa zawiera też fitoncydy, czyli substancje podobne do antybiotyków, które hamują rozwój mikroorganizmów chorobotwórczych. W bulwach rzepy jest również rafanina i rafanol (związki siarkowe) o działaniu odkażającym i przeciwłojotokowym, a ponadto cukry, enzymy, duże ilości witaminy C, B1 i B2, PP oraz sole mineralne – głównie potasu, żelaza, wapnia, magnezu, siarki i fosforu. Taka kombinacja cennych składników sprawia, że rzepa ma liczne zastosowania. Zwiększa wydzielanie soków trawiennych, działa żółciopędnie i przeciwbakteryjnie w przewodzie pokarmowym. Pomaga przy kaszlu, zapaleniu górnych dróg oddechowych, kamicy moczowej i niedokrwistości, a sok stosowany do nacierań – przy nerwobólach i zapaleniu korzonków."
Nie bez powodu powstało powiedzenie "zdrowy jak rzepa" :)
Estragon zazwyczaj dodawałam tylko do wątróbki z cebulą i jabłkiem, ale okazało się, że mięso z indyczej piersi również smakuje z nim wybornie :)
Dzisiaj bezmięsnie. Czasu na przygotowanie obiadu nie miałam zbyt wiele, dlatego wykorzystałam resztkę "wczorajszych" ziemniaków i usmażyłam szybkie, wegetariańskie kotlety ziemniaczane z sezamem. Ładnie zrumienione z zewnątrz, mięciutkie w środku... świetnie smakowały z zieloną sałatą, młodą cukinią i pomidorem.
Lubię powidła śliwkowe, i lubię czekoladę. Już od dłuższego czasu korciło mnie, żeby połączyć obie te rzeczy, ale rozglądałam się za przepisem, który by mi najbardziej odpowiadał. Znalazłam go TUTAJ. Na początek przygotowałam tylko dwa słoiczki czekodżemu, ale że okazał się pyszny (mąż radośnie stwierdził, że smakuje jak rozgnieciona bombonierka J ), więc zrobiłam powtórkę.
Ostatnio zauważyłam, że modne stały się ciasta z całymi owocami. I nic dziwnego, są nadzwyczaj eleganckie. Ja wprawdzie za modą nie gonię, ale zapragnęłam przygotować własną wersję tego wypieku. Pomysł na ciasto zaczerpnęłam z tego przepisu, ponieważ jest w smaku genialne, zmniejszyłam jedynie ilość składników i dodałam mielone włoskie orzechy.
Ciasto wyszło przepyszne, pachnące i mięciutkie, a gruszki upiekły się idealnie :)
Wprawdzie dopiero po zjedzeniu przyszło nam go głowy, ze można było już na talerzyku polać gruszki sosem czekoladowym, ale nic straconego, następnym razem na pewno tak zrobimy :)
Gęsta, pachnąca wędzonką, solidna zupa na chłodne dni.
Puszyste, pachnące cynamonem, ze słodkim wnętrzem z domowej marmolady z pigwy. Oczywiście można dać do środka co tylko dusza zapragnie, ale pigwowa marmolada ma niepowtarzalny smak i aromat :)
Wypiek polecam wszystkim, a szczególnie osobom bardzo zapracowanym, ponieważ od wymyślenia tych muffinek do wyjęcia ich z piekarnika upłynęło nie więcej niż 35 minut :) Smacznego!
Trochę pracy
jesienią, a zimą, kiedy za oknem śnieg i mróz - otwieramy słoiczek ze słodką,
pachnącą marmoladą z pigwy. Owoce pochodzą z ekologicznego ogrodu, z drzewa,
które miałam przyjemność posadzić własnoręcznie kilka lat temu.
Dobrze wysmażona marmolada jest tak gęsta, że z powodzeniem można kroić ją nożem.
W szufladzie
lodówki, od co najmniej tygodnia, leżała sobie ćwiarteczka nie za dużej
czerwonej kapusty, a na dnie misy na owoce smętnie poniewierały się dwie
przejrzałe śliwki i pół jabłka, nie wykorzystanego do ciasta. Dołożyłam do tego dwie suszone śliweczki,
cebulkę, przyprawy, i… powstał pyszny dodatek do mielonych kotletów wieprzowych J
To taka moja
wersja na dzisiaj – skromna, bez wina i goździków. Nie będę się wymądrzać i nie
powiem, że to tradycyjna potrawa śląska, bo nie znam się na śląskiej kuchni. W
moim rodzinnym mazowieckim domu nigdy nie robiono zasmażanej czerwonej kapusty,
więc ta była pierwszą, jaką jadłam. Zresztą mąż i córka, również. Ale smakowała
zarówno im, jak i mnie, i jestem pewna, że jeszcze ją przygotuję, może z dodatkiem
czerwonego wina i goździków, może bez śliwek, tylko z samym jabłkiem, może
zamiast oleju użyję masła sklarowanego… jeszcze zobaczę J
DOPISEK Z OSTATNIEJ CHWILI: właśnie zarzucono mi, że w mojej kapuście zasmażanej brakuje... zasmażki. Chyba to prawda, może powinnam zmienić nazwę dania na "Kapusta smażona"? Jednak zdecydowałam, ze tego nie zrobię :) Osobom, które nie są w stanie zjeść kapusty bez zasmażki, proponuję zrobić ją z łyżeczki mąki (na tą ilość kapusty powinno tyle wystarczyć) i niewielkiej ilości tłuszczu, dla mnie ten dodatek jest zupełnie zbędny. Smacznego :)
Delikatne,
ostatnio bardzo modne ciasto kruche z jabłkami i budyniem – smaczne i
eleganckie. Moja szarlotka wygląda skromniutko, ale dzięki użyciu kolorowego budyniu można uzyskać ciekawy efekt wizualny.
Dzisiejsze grzybobranie okazało się totalną porażką. Najpierw planowałam sobie zrobić duszone grzyby, potem każdy kolejny przebyty metr weryfikował moje plany. Z duszonych grzybów zrezygnowałam na rzecz tarty z grzybami, z tarty na rzecz grzybowej zupy. Ilość tej zupy w mojej wyobraźni zatrważająco malała... Na koniec stwierdziłam, że z dziewięciu małych podgrzybków raczej nic nie zrobię, mogę je co najwyżej dorzuć do którejś z torebek w zamrażarce.
Ale spacer był całkiem przyjemny, a byłby jeszcze przyjemniejszy, gdyby nie było tak bardzo zimno. Wracając do domu marzyłam o solidnej, gęstej, pożywnej, gorącej zupie, a z tego co znalazłam w lodówce udało mi się ugotować fajną zupę z czerwonej soczewicy :)
Przepis na ten banalnie prosty deser znalazłam w książce "Nigella ekspresowo" i w ułamku sekundy zdecydowałam, że go sobie przygotuję. Przez co najmniej trzy tygodnie zbierałam się, aby kupić ciemny cukier trzcinowy, ale ostatecznie użyłam takiego, jaki akurat miałam w domu. Przez to efekt kolorystyczny diabli wzięli, ale mimo wszystko deser okazał się bardzo fajny - smakował nawet Połówkowi, który zwyczajowo omija szerokim łukiem wszystko, co kokosowe :)
Zakochałam się w jogurtowym cieście, ponieważ jest... niezawodne! A przy tym smaczne, długo zachowuje świeżość, no i można je robić z różnymi owocami. Latem upiekłam je z mini morelkami, jesienią przyszła kolej na słodkie, dojrzałe, prawdziwe węgierki.
Ciasto uratowało mi tyłek, kiedy przeliczyłam się czasowo i musiałam na bardzo szybko upiec coś dla gości. Zapraszam na świeżutkie, puszyste jogurtowe ciacho z węgierkami :)
I znowu
resztkowe połączenie makaronu i jajek. Kto jak kto, ale ja uwielbiam takie
szybkie jedzonko i serwuję je sobie kiedy jestem sama w domu. Rodzina nie woła jeść,
więc szybko mieszam wczorajsze pozostałości, a potem rozsiadam się przy
stole z książką w ręce, zjadam pomalutku, i nikt mi nie marudzi, ze przy
jedzeniu się nie czyta J
Tym razem
jednak przygotowałam dwie porcje i poczęstowałam męża - siedział, zajadał i też czytał J
Kiedy czas
nagli i nie ma pomysłu na obiad - szybkie danie z wczorajszego makaronu i
wędzonego boczku :)