wtorek, 1 stycznia 2013

ŻYTNI ZAKWAS CHLEBOWY

Któż z nas nie lubi świeżego chleba? A kiedy ten chleb zostanie własnoręcznie upieczony? Zapach wypełnia każdy zakątek mieszkania, a ja nie mogę doczekać chwili, kiedy zostanie wyjęty z piekarnika i wystudzony. Wtedy odkrawam piętkę i... zaczyna się wojna o to, kto z domowników pierwszy zatopi w niej zęby :)

Najbardziej lubię chleb upieczony na zakwasie, dlatego podaję przepis na własny zakwas. Żeby go wykonać nie potrzeba żadnych szczególnych umiejętności, wystarczy tylko odrobina czasu i cierpliwości. Oczywiście później trzeba o niego dbać, karmić co najmniej raz na tydzień oraz od czasu do czasu przeprowadzać do czystego, wyparzonego słoika. Odwdzięczy się nam z nawiązką i będzie służył bardzo, bardzo długo :)


Gotowy do użycia pięknie fermentujący zakwas


4x po pół szklanki mąki żytniej typ 720

4x po pół szklanki przegotowanej letniej wody


PIERWSZY DZIEŃ RANO (godzina jest dowolna, taka, jaka nam pasuje, byleby była codziennie ta sama): „Kompotowy” słoik o pojemności 0,9 litra dokładnie wymyłam i wyparzyłam wrzątkiem. Kiedy przestygł, wsypałam pół szklanki mąki i wlałam pół szklanki wody (tylko nieco cieplejszej niż temperatura pokojowa). Dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką tak, aby nie było grudek. Słoik nakryłam kawałkiem folii aluminiowej i odstawiłam w ciepłe miejsce bez przeciągów, czyli do pokoju, w którym panuje temperatura ok. 24 stopni. Wieczorem, po 12 godzinach, zakwas dokładnie przemieszałam i ponownie odstawiłam.

DRUGI DZIEŃ RANO: Dokarmiłam zakwas po raz pierwszy, to znaczy dosypałam pół szklanki mąki i dolałam pół szklanki wody. Dokładnie wymieszałam drewnianą łyżką i odstawiłam na 12 godzin. Wieczorem przemieszałam zakwas.

TRZECI DZIEŃ: Powtórzyłam wszystkie czynności z drugiego dnia.

CZWARTY DZIEŃ RANO: Do słoika wsypałam pół szklanki mąki, dolałam pół szklanki wody i dokładnie wymieszałam. Po około 3 godzinach zakwas był gotowy do użycia, więc wzięłam się za pieczenie chlebka. Odebrałam potrzebną mi ilość zakwasu, zaś resztę wstawiłam do lodówki.


Tak wygląda zakwas kilka godzin po drugim dokarmieniu

Zakwas trzeba zamieszać również wtedy, kiedy chce uciec ze słoika.
Myślę, że optymalną temperaturą do jego wyrastania będzie 25-26 stopni.


POWODZENIA! :)

2 komentarze:

  1. To dzięki Tobie Edytko uwierzyłam, że zakwas się uda i piekę sobie już na zakwasie chlebki.
    Dziękuję za wyczerpujący i zrozumiały dla każdego opis przygotowania zakwasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się Ewuniu, że Ci się udało, i że możesz rozpieszczać swoich chłopaków domowym chlebkiem :) Mój zakwas tez jest wspaniały: wczoraj musiałam upiec chlebek, bo przedwczoraj po pracy zastałam w sklepie już tylko okruchy, i wyobraź sobie, że tak pracował, aż mi ciasto z foremek wykipiało :)

    OdpowiedzUsuń

Przy komentarzu zostaw swoje imię, w odpowiedzi łatwiej będzie mi się do Ciebie zwracać :)

Podziel się fotką dania przygotowanego według mojego przepisu na adres e-mail edyta2204@gmail.com, a z przyjemnością zamieszczę ją w albumie na fb :)