ŚWIĄTECZNY BAKALIOWIEC
Ciasto, które w zasadzie można sobie upiec kiedykolwiek, przez cały rok na okrągło. Ale ja go piekę tylko na Boże Narodzenie. I na tym polega jego wyjątkowość :) To same bakalie połączone niewielką ilością beztłuszczowego ciasta, które po dwóch, trzech tygodniach przechowywania jest jeszcze pyszniejsze niż bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika. Mam z nim tylko jeden problem: mogę go dobrze ukryć przed moimi łasuchami, ale nie jestem w stanie ukryć go przed samą sobą ;)
SKŁADNIKI:
- 6 filiżanek
(1 filiżanka = 3/4 zwykłej szklanki) pokrojonych bakalii – muszą być: smażona
skórka pomarańczowa, rodzynki i orzechy włoskie, pozostałe bakalie według gustu
(ja dałam: 10 dag
skórki pomarańczowej, oraz w mniej
więcej równych ilościach: orzechy
włoskie, drobne
rodzynki, daktyle, śliwki kalifornijskie, morele, żurawinę)
- 6 jajek
rozmiar L
- 6 łyżek
stołowych cukru
- 6 łyżek
stołowych mąki pszennej + łyżka do obtoczenia bakalii
- niecałe pół
łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta
soli
Ciasto jest
o tyle fajne, że można ilość składników dopasować do wielkości każdej blaszki.
Istotne jest, aby surowe ciasto nie było wyższe niż 3 cm. Wystarczy pamiętać,
że na każdą filiżankę bakalii daje się po 1 jajku, oraz 1 łyżce cukru i mąki.
WYKONANIE:
Orzechy dość
grubo posiekałam. Śliwki, daktyle, morele i żurawinę (moja była dość okazała)
pokroiłam w kostkę. Wszystkie bakalie dokładnie wymieszałam z łyżką mąki.
Blachę o
wymiarach 34x24 cm wyłożyłam papierem do pieczenia.
Jajka
wybiłam oddzielając białka od żółtek.
Żółtka utarłam z cukrem na biało, dodałam
przesianą mąkę i proszek do pieczenia, zmiksowałam. Dodałam bakalie i dokładnie
wymieszałam. Ponieważ masa w tym momencie jest baaardzo gęsta, użyłam solidnej
łyżki.
Białka
ubiłam ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodałam ją do bakalii i delikatnie
wymieszałam.
Masę przełożyłam do blaszki i wstawiłam do nagrzanego piekarnika.
Piekłam 35 minut w temperaturze około 165-170 stopni z termo obiegiem.
Bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika wyjęłam ciasto z blaszki – zrobiłam to
przy pomocy dużej deski: położyłam deskę na wierzch blaszki, odwróciłam ją, tak
aby ciasto wypadło na deskę do góry dnem, szybko zdjęłam papier do pieczenia,
ponownie nałożyłam blaszkę i odwróciłam deskę, aby ciasto wpadło do blaszki. I
tak pozostawiłam je do całkowitego wystygnięcia.
Następnie zawinęłam w
bawełnianą ściereczkę (taką, której już nie szkoda poplamić bakaliami), a potem
w foliową torebkę.
Ciasto
zawsze piekę około 3 tygodnie przed świętami, ponieważ jest bez tłuszczu i
doskonale się przechowuje, a po takim leżakowaniu nawet lepiej smakuje niż na
świeżo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przy komentarzu zostaw swoje imię, w odpowiedzi łatwiej będzie mi się do Ciebie zwracać :)
Podziel się fotką dania przygotowanego według mojego przepisu na adres e-mail edyta2204@gmail.com, a z przyjemnością zamieszczę ją w albumie na fb :)